Na początek przypomnijmy w skrócie, jak to funkcjonuje w wersji tradycyjnej. Zakładamy konto w servisie
Strava, wrzucamy tam tracki ze swoich jazd zarejestrowane w urządzeniu z GPSem (Polar, Garmin, etc.) lub rejestrujemy podczas jazdy przy użyciu Stravy w wersji na smartfona, a po zakończeniu jazdy / treningu zapisujemy w serwisie z poziomu smartfona właśnie. Cała reszta dzieje się poza nami. W Stravie są wyznaczone przez innych użytkowników segmenty i gdy tylko nasz track przebiega po trasie takiego segmenty, jesteśmy automatycznie klasyfikowani na takim odcinku. Klasyfikacji jest kilka - open, z podziałem na płeć, wiek, wagę, znajomych. Można także wyfiltrować wszystkie swoje jazdy na danym segmencie.
Dodatkowo można skorzystać z analizy i zobaczyć animację naszego przejazdu w stosunku do rekordowego lub innego, dowolnie wybranego, tak by widzieć, że przez na przykład 87% odcinka wygrywaliśmy, po to by przegrać na finiszu...
I tak dalej i tak dalej... serwis oferuje wiele "zabawek", a najciekawsze można zleźć w
laboratorium Stravy - na przykład taki, który pokaże
animację przejazdu całej trasy jakiś zawodów w zestawieniu z innymi zawodnikami. W Strava Labs możecei znaleźć także inne ciekawe nowości.
Oczywiście każdy z użytkowników może wyznaczyć własny segment i jeśli tylko uczyni go publicznym, to analogicznie wszyscy, którzy go pokonają, będą sklasyfikowani.
Jak pewnie wiecie, bo korzystacie ze Stravy, ma ona uczestników liczonych w już chyba milionach i wielokroć więcej segmentów na całym globie. Gdy wybierzecie się do jakiejś kolarskiej mekki, na przykład do Calpe, to okaże się,że nie da się zrobić żadnego treningu, by nie trafić na kilka, czy też kilkanaście segmentów, na których jest sklasyfikowanych kilkuset użytkowników serwisu.
Rzec by można, że Strava opanowała rynek segmentów, by rządzić na nim niepodzielnie i gdy około roku temu w nowej odsłonie serwisu
Garmin Connect pojawiły się także segmenty, ludzie pukali się w czoło i mówili, że to plagiat, oraz mision impossible, jeśli twórcy mają na celu przejęcie choćby kawałka z toru zwanego segmentami.
Ale...
Rzeczywiście, do stycznia tego roku tak to wglądało. Cóż się wydarzyło w styczniu?
Garmin wypuścił upgrade do softu dla swoich nowych zabawek - Edge serii 510, 810 i 1000. W nowych wersjach oprogramowania pojawiły się... segmenty. Czyli to, czego zagorzałym zdobywcom KOM'ów brakowało - teraz na bieżąco, podczas jazdy po trasie segmentu możemy kontrolować zysk lub stratę w stosunku do rekordowego przejazdu.
Jak to działa?
Pierwszym krokiem jest nadanie statusu "publiczny" swoim jazdom zarejestrowanym w serwisie - w innym wypadku nie będziemy klasyfikowani na segmentach. Następnie podłączyć urządzenie do komputera i zapisać w nim wybrane segmenty. W modelu 810, którego używam, można zapisać maksymalnie 50. Oczywiście zmieniając lokalizację - wyjeżdżając na obóz wiosenny w kolarskie rejony możemy wykasować rodzime segmenty, a zapisać te, po których będziemy jeździli.
Po przesłaniu segmentów do urządzenia, pojawiają się kolejne opcje. I tak... możemy sobie wyłączyć segmenty(domyślnie są włączone). Albo jednym ruchem wszystkie, albo każdy z osobna - opcja przyda się wówczas, gdy realizujemy trening z określonymi założeniami i nie chcemy, żeby urządzenie przeszkadzało nam informacjami o segmentach. Oczywiście nawet jeśli zapomnimy o tym przed wyruszeniem, to w chwili, gdy na urządzeniu pojawi się informacja o segmencie, możemy w prosty sposób go wyłączyć - szczegóły w dalszej części opisu.
Kolejną fajną opcją jest możliwość wybrania (dla każdego z segmentów osobno) do jakiego czasu ma być porównywany nasz przejazd. Są do wyboru trzy:
- rekord segmentu
- najlepszy czas naszego garminowego znajomego (w aplikacji Garmin Connect, podobnie jak w Stravie są opcje społecznościowe - można się przyjaźnić, tworzyć grupy etc)
- swój najlepszy czas
No to co?
Jedziemy!
Jedziemy, podziwiamy okoliczności przyrody, delektujemy się znakomita pogodą, kręcimy niespieszni, tak by się nie spocić, aż tu nagle Garmin wyrywa nas swoim piszczeniem z błogostanu...
Około 200 metrów przed początkiem segmentu urządzenia przełącza się w trub mapy oraz pojawia się informacja, że już za chwilę, już za momencik będziemy się spinać, po czym następuje oczywiście start.
Na ekranie, od góry, widzimy:
- czas do którego jest porównywany nasz przejazd (statycznie)
- dystans do końca segmentu (dynamicznie)
- przewaga lub strata w stosunku do czasu, z którym się ścigamy
- czerwony krzyżyk, którym możemy, w każdej chwili, wyłączyć zabawę dla aktualnie jechanego segmentu
(powyższe screeny pochodzą z różnych segmentów, dlatego też Personal Best są różne)
Po ukończeniu segmentu Garmin prezentuje czas naszego przejazdu - jeśli zapamiętaliśmy jaki był ten, z którym się ścigaliśmy, to wiemy czy się udało, czy może trzeba spróbować, gdy forma wzrośnie...
Ale przecież na naszej trasie może być więcej segmentów, więc za kilka kilometrów podejmiemy kolejną próbę.
Czy ta opcja pozwoli Garminowi przejąć jakiś procent użytkowników Stravy? Pewnie nie, bo przecież mając Garmina, można bawić się w obu serwisach. Tak czy siak jedno jest pewne - jeśli ktoś lubi zabawę w segmenty, to przy użyciu opisanej funkcjonalności zyskuje ona nowy wymiar.
I tutaj drobna uwaga - segmenty w Garmin Connect nie są tymi samymi segmentami, co te, które macie w Stravie. Ale można sobie na podstawie tych z jednego serwisu stworzyć takie same w drugim... i tutaj może Was spotkać pewna niespodzianka.
Macie super KOM'a w Stravie na jakimś segmencie, którego od długiego czasu, pomimo wielu prób, nikt nie pobił/ Pewnie macie. Ja też miałem. Ale "przerzuciłem" go... czyli stworzyłem taki sam w Garmin Connect i okazało się, że jestem trzeci...
Być może Strava stworzy w odpowiedzi na nowość Garmina taką funkcjonalność, która pozwoli wgrywać segment bezpośrednio ze Stravy do urządzenia.
I jest jeszcze coś na otarcie łez dla segmenciarzy, którzy mają starsze modele Garminów. Na przykład Edge 705.
Race Shape - tam można wrzucić ID wybranego segmentu se Stravy, a serwis odda Wam tracka (tcx), którego możecie sobie wgrać do starej, poczciwej 705'ki, załączyć funkcję Virtual Partner i voilà... ścigacie się na stravowym segmencie. Jest to wprawdzie uboga wersja tej zabawy, bo przede wszystkim podczas treningu segmenty nie pojawią się automatycznie, gdy na nie wjedziemy (trzeba załączać każdego tracka zrobionego w Race Shape osobno) oraz nie ma tych wszystkich informacji opisanych powyżej, które pojawiają się w nowych wersjach urządzeń. Ale jak to mówią... na bezrybiu lepszy rydz (czy jakoś tak podobnie :) ).
Na koniec życzę Wam wielu KOM'ów w nadchodzącym sezonie, ale także i tego, żeby były one bardziej zabawą, niż celem samym w sobie.